Wybiegłam z domu z płaczem. Kolejna kłótnia. Znowu to samo. Wiatr zawial mocniej, zaczęło lać. Bylo zimno jak nie wiem. Biegłam w stronę dobrze mi już znaną z podobnych stuacji. Mieszkanie w Darkhill, małe miasteczko nad jeziorem dla turystów było marzeniem. Piękna pogoda, świerze powietrze, sąsiedztwo lasów... Jednak gdy sezon się kończył, wszystko się zmienialo. Od września zaczynało padać, ba, lało jak z cebra. Kolejny powiew wiatru. Poczułam gęsią skórkę. Nie wzięłam nawet kurtki. Naszczęście było już blizko do domu Zo, mojej przyjaciółki. Ona zawsze świetnie mnie rozumiała. Już, już byłam na miejscu. Ale nie. Na ten dzień miałam przecież jeszcze za mało pecha. Musiał przechać ten przeklęty samochód. Cała byłam mokra. Spojrzałam w stronę auta-to było oczywiste. Max, ten debil z naprzeciwka. Zrobił to specjalnie. Kątem oka zauważyłam ruch. W oknie swojego pokoju stała Zo. Po chwili postać zniknęła. Jest w domu. Zawsze coś. Drzwi się otworzyły. Zobaczyłam ją. Była jak zwykle uśmiechnięta, zaprosiła mnie do środka. Rozebrałam się, podała mi ręcznik. Dopiero teraz zobaczyłam ją lepiej. Patrzyła na mnie swoimi ślicznymi błękitnymi oczyma, bawiąc się swoimi długimi, kręconymi włosami w kolorze miodu.
-Joanne, znowu pokłóciłaś się z mamą?-zapytała
-Skąd wiesz?
-A w jakiej jeszcze sytuacji byś do mnie przyszła o tej porze, w taki teszcz, i to jeszcze na pieszo?
Znała mnie aż za dobrze.
Oddałam jej ręcznik, a ona zaproponowała mi zamówienie pizzy i spędzenie całego wieczora przed telewizorem. I jak ja tu się mogłam nie zgodzić?
Oglądałyśmy film, dokładniej horror, niestety nie pamiętam tytułu. Jak to bywa, wszystkiego się po nim bałyśmy, więc mogłam u niej zostać. Kochana jest.
Przebudziłam się w środku nocy. Za oknem szalała burza. Drzewo za oknem raz po raz stukało w nie gałęziami. Księżyc był w pełni. Zauważyłam, że ktoś stoi za oknem.
-Jo, Jo, obudź się.
-Coo się staaało?-powiedziała prawie przez sen Jo
-Za oknem ktoś stoi!
-Zwaaarioowaałaś? Jesteśmy na pieeerwszym pięęętrze.... Naaaoglądaałaś sięę horroooorów... Idźźź spaaać...
Spojrzałam w stronę okna raz jeszcze nikogo tam nie było. Połorzyłam się, choć nie mogłam spać całą noc.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz